- Ale co wy tutaj robicie?!
W progu stanęła Lindsay i Donna (Lindsay w bohaterach,
a Donna to przyjaciółeczka Lis).
- Przyszłyśmy do Jacka na święta - uśmiechnęła się
słodko w jego stronę - Masz z tym jakiś problem pokrako? - syknęła Lindsay w stronę
Kim, po czym bez zaproszenia weszła do środka i od razu przysiadła się do
Jacka.
Blondynka była zszokowana zachowaniem Lindsay, mimo
że, wiedziała, że ta jej nie trawi - zresztą z wzajemnością - ale nie spodziewała
się, że zagości u nich na święta. Jednak bardziej zdziwiło ją zachowanie
Brewera, który najwyraźniej cieszył się z tego, że Calvano i Tobin (Donna
Tobin) zagościły u nich w domu.
- No cóż, nie będę się mieszać i postaram się być
miła. W końcu Jack to tylko mój przyjaciel - pomyślała
Crawford i usiadła obok Jerrego, któremu chyba też
przeszkadzała obecność nowo przybyłych dziewczyn.
Jedynie Jack był zadowolony z ich odwiedzin, ponieważ
uwielbiał zarywać do dziewczyn i je rozkochiwać w sobie, a jednocześnie chciał,
żeby Kim była o niego zazdrosna. Nie wiedział czemu to robi, ale chyba
zaczynało do niego powoli docierać, że zakochał się w blondynce.
***
Od świąt minęło kilka tygodni. Jack i Lindsay zostali
oficjalnie parą tydzień temu. Kim w głębi serca bardzo cierpiała z tego powodu,
ale przy Brewerze udawała, że się cieszy z jego szczęścia.
Nadszedł czas wyjazdu na turniej Międzynarodowy do Los
Angeles. Kim miała tego dnia możliwość pokazania się innym lepszym klubom i
okazję do spełnienia swojego wielkiego marzenia zostania zawodniczką WNBA.
Blondynka od 2 godzin siedziała na hali i czekała aż przybędzie reszta
dziewczyn, Jack i trener. Bardzo się stresowała tym wyjazdem, dlatego przyszła
na hale 3 godziny wcześniej, aby sobie chwile w spokoju po przemyślać różne
sprawy i do tego porzucać.
- Myślałem, że dzisiaj juz sobie odpuścisz łamanie
zasad i nie przyjdziesz na hale - powiedział dobrze jej znany chłopak, który
właśnie wszedł na hale.
- Nie mogłam sobie odpuścić, w szczególności, że nie
wiedziałam co mam dziś ze sobą zrobić. Strasznie się stresuje Jack.
Chłopak podszedł do niej i popatrzył jej głęboko w
oczy, po czym lekko musnął jej usta. Blondynka nie oddała pocałunku. Była
zszokowana zachowaniem szatyna.
- Jack, przestań proszę. Jesteś z Lindsay i jesteś
moim przyjacielem, nie chcę tego zepsuć - powiedziała Kim ledwo powstrzymując
łzy, po czym wyszła z hali, bo czas już było ruszać w drogę.
***
Po kilku godzinach drogi wreszcie byli na miejscu.
Dziewczyny miały 40 minut do pierwszego meczu z gospodarzem czyli drużyną z Los
Angeles. Przed meczem trener powiadomił drużynę iż wybrał nowego kapitana
drużyny - Kim. Dziewczyna bardzo się ucieszyła z tego powodu, ale nie dała tego
po sobie poznać. Była za bardzo skupiona na tym, żeby dobrze zagrać mecz, gdyż
od niego zależała jej przyszłość.
Natomiast w Calvano, aż się gotowało ze
złości. Ona zawsze była kapitanem i ta najlepszą w drużynie. Teraz musiała odstąpić
tą pozycję Crawford. Jednak pocieszeniem dla niej było to, że ma ona cudownego
chłopaka, który jest tu razem z nią, aby ją wspierać. Ale czy on na pewno
pojechał z nimi, tylko po to, aby wspierać Lindsay?
Kończyła się właśnie 2 kwarta. Drużyna z Seaford
przegrywała 40pkt. Kim nie pokazała się z dobrej strony. Cały czas myślała
tylko o tym co wydarzyło się między nią, a Jackiem i nie potrafiła myśleć
racjonalnie na boisku. Była załamana, wiedziała, że straciła swoją szansę. Jack
widząc, że dziewczyny idą do szatni wykorzystał moment i pociągnął Kim do
drugiej - męskiej - szatni, aby z nią chwilę porozmawiać.
- Kim, co się dzieje? Grasz jak nie ty.. Przecież
wiesz, że jeśli chcesz dostać się do WNBA musisz się pokazać z dobrej strony, a
dziś pokazujesz tylko, że się tam nie nadajesz. Weź się w garść - powiedział, a
raczej wykrzyczał szatyn.
- Jack, nie wiem.. Nie potrafię przestać myśleć o
naszym pocałunku, o tym, że jesteś teraz z Lindsay, a nie ze mną. Tylko to ma
teraz w głowie i nie mogę się tego pozbyć. Nie mogę pozbyć się widoku twojego i
jej jak sie całujecie. Po prostu nie umiem o tym zapomnieć. To wszystko
sprawia, że nie jestem sobą i mam ochotę zniknąć z tego świata - odpowiedziała
mu blondynka, nawet na niego nie spoglądając.
- Kim.. Przepraszam za ten pocałunek wtedy, nie
wiedziałem, że będziesz teraz o tym tyle myśleć.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Ale uważam, że nie
powinniśmy się już przyjaźnić - powiedziała Crawford spoglądawszy mu w oczy, a
po jej policzku zaczęły płynąć łzy.
- Co?! Ale jak to, czemu?! - oburzył się Brewer.
- Po prostu nie umiem. Kocham cię i nie chcę spędzać z
tobą czasu, wiedząc, że jesteś z moim największym wrogiem. Ale chcę, żebyś
wiedział, że życzę wam szczęścia, bo jeśli ty jesteś szczęśliwy, to ja też -
powiedziała, a następnie ruszyła ku wyjściu z szatni, ponieważ za 2 minuty
miała zacząć się 3 kwarta.
- Nie, Kim zaczekaj! - powiedział szatyn łapiąc ją za
rękę i obracając w swoją stronę - Nie chcę cię stracić.. Ja Cię ....
***
Jak myślicie, czy Jack wyzna Kim, że ją kocha?
Czy drużyna Seaford wygra mecz?
Uda się Kim dostać do drużyny WNBA?
***
Cześć dziewczyny!
Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać, ale nie miałam dostępu do komputera, a na telefonie kiepsko mi się pisze. :(
Następny rozdział w weekend! :)
Ten dedykuje wszystkim dziewczynom, które obserwują mojego bloga! <3
KOCHAM WAS! <3
P.S. Na prośbę Julki zmieniłam opis Kim w bohaterach! :)