niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 4 "Przyjaźń czy miłość?"

- Ktoś mi powie co się tutaj do cholery dzieje?!

- Ktoś nam powie, co ty tutaj robisz Brody? - odpowiedział chamsko Jack.
- Przyszedłem zabrać swoją koszulkę o której zapomniałem... A wy tu co? Już sobie znalazłeś następną ofiarę Jack? Nieźle... Szybki jesteś. I w sumie powiem Ci, że ta jest lepsza niż te wszystkie inne. Daj znać jak juz ją przelecisz. - zaśmiał się Brody i wyszedł z sali.

A kim jest owy chłopak? Brody Carlson to drugi najlepszy koszykarz i tak samo drugi najprzystojniejszy chłopak w Seaford. Wróg Jacka i zawsze stara mu się dopiec. Chce być lepszy od Brewera, ale nigdy mu się to nie udaje. Za wszelką cenę chce zniszczyć jego reputację. A co z tym wszystkim wspólnego ma Kim? Otóż blondynka wpadła w oko Brodiemu już na pierwszych zajęciach na uczelni. Sam nawet wysłał jej jeden liścik z zaproszeniem na randkę, który ona zignorowała. Wkurzył się jeszcze bardziej, gdy usłyszał rozmowę blondynki z szatynem, jak umawiali się na randkę, więc postanowił trochę popsuć ich stosunki.

Blondynka przysłuchiwała się tej rozmowie i nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Czyżby aż tak sie przeliczyła co do Jacka? Ona zaczynała mu ufać, a co najgorsze zakochiwać się w nim, a on ją chciał po prostu zaliczy? Dodać do listy rozkochanych w sobie kobiet?

Co to, to nie! Kim Crawford tak łatwo się nie da - pomyślała - nie spoglądając na Jacka odwróciła się i wyszła z hali. Przez resztę czasu, który jej został do treningu postanowiła posiedzieć w szatni i poczekać na resztę dziewczyn.

W tym czasie Jack siedział oszołomiony na hali i rozmyślając jak ma przekonać Kim o tym, że wcale nie jest taki jak mówił Brody, że ten chciał mu tylko zrobić na złość. Po chwili rozmyśleń postanowił prosić tatę o pomoc.
Poszedł do gabinetu ojca, zapukał, a gdy otrzymał głośne "proszę!" wszedł do środka.

- Cześć tato - powiedział szatyn siadając na fotelu.
- No cześć, co chcesz- zapytał podejrzliwie pan Brewer.
- Mógłbym dzisiaj trenować razem z dziewczynami ?
- Jack... Nie wiem, nie powinieneś. W sobotę macie ważny mecz i nie możesz się za bardzo przemęczać - odpowiedział mu ojciec.
- Tato, weź.. To sprawa życia i śmierci. Chodzi o Kim. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale zależy mi na niej, mimo że znamy się zaledwie 2 dni. Brody jej nagadał głupot i muszę jej to wszystko wytłumaczyć, a tylko na treningu nie będzie mogła ode mnie uciec i będzie zmuszona mnie wysłuchać.
- Ech.. No dobrze zgadzam się skoro to dla Ciebie takie ważne. Będziesz z nią w parze na wszystkich ćwiczeniach. Przy okazji przetestuję, czy ona rzeczywiście się nadaję. - odpowiedział ojciec Jacka, po 
czym on i Jack przytulili się i poszli w kierunku hali, bo zbliżała się godzina rozpoczęcia treningu.

***

Od felernego zdarzenia minął tydzień. Jack i Kim nie odzywali się do siebie. Tzn. Jack na siłę próbował jej wszystko wytłumaczyć, ale ona nie chciała go słuchać. Chłopak przychodził na wszystkie jej treningi i za każdym razem ćwiczył z nią w parze. Ona znosiła to cierpliwie lecz dalej nie słuchała tłumaczeń bruneta. Bowiem jej zdaniem tylko winny się tłumaczy, a to, że Jack chodził za nią dzień w dzień oznaczało tylko jedno - winny.

Kim wracała właśnie sama z wieczornego treningu. Musiała iść na piechotę, ponieważ żadna dziewczyna nie mogła jej dzisiaj odwieźć, a ona sama nie pojechała na trening samochodem, tylko poszła na spacer, gdzie teraz żałowała swojej decyzji, bo było jej strasznie zimno i była zmęczona. Wracając usłyszała jakieś szmery w krzakach. Popatrzyła w tamto miejsce, ale gdy nie zauważyła nic nadzwyczajnego postanowiła iść dalej. Nagle poczuła jak ktoś ją szarpię za rękę i odwraca w swoim kierunku. Odwracając się zobaczyła znajomą jej sylwetkę, a mianowicie Brodiego.

- Czego tu chcesz? - warknęła Kim.
- Spokojnie ślicznotko.. Chciałem Ci tylko potowarzyszyć w drodze do domu. Czyżby Ci było zimno? - zapytał z cwaniackim uśmiechem - Chętnie pomogę Ci się rozgrzać - powiedział, podchodząc bliżej Kim tak, że dzieliła ich tylko warstwa ubrań i lekko pocałował jej usta.
- Odwal się zboczeńcu! - krzyknęła przerażona dziewczyna i chciała odejść, ale chłopak był szybszy i jednym zwinnym ruchem złapał blondynkę w pasie i ani myślał jej puścić. W jego głowie rodziły się myśli jak on i brązowooka mogliby teraz spędzać te chwile i to w jaki cudowny sposób. Z jego zamyśleń wyrwał go znajomy głos:

- Brody, zostaw ją w spokoju! - powiedział Jack, który przyglądał się zaistniałej sytuacji z boku i postanowił zareagować kiedy zauważył, że sytuacja zmierza w jednoznacznym kierunku.
- Zawsze ty! Zawsze musisz się zjawiać jak jakiś książę i ratować damy z opresji?! - krzyknął zdenerwowany Carlson, po czym puścił Kim i się oddalił, bowiem nie miał ochoty na sprzeczki z Jackiem, bo wiedział, że i tak by nie wygrał, a dwa jego ojciec by go zawiesił i nie mógłby trenować.
- Em.. Jack? Dziękuję - powiedziała blondynka - I przepraszam, ze Ci nie wierzyłam.
- Cieszę się, że teraz już wierzysz. No cóż lepiej późno niż wcale - zaśmiał się chłopak i przytulił dziewczynę - chodź odprowadzę Cię do domu.

Jack i Kim ruszyli razem w kierunku domu ciągle rozmawiając i śmiejąc się. Czuli się cudownie w swoim towarzystwie. Ale czy to była tylko przyjaźń? Oboje myśleli, że tak, ale czy mieli rację?

***

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Przez te kilka tygodni szatyn i blondynka zdążyli się naprawdę zaprzyjaźnić. Byli najlepszymi przyjaciółmi, którzy (niestety, albo stety) zaczęli darzyć się uczuciem. Tak, Kim i Jack zakochali się w sobie, ale bali się tego sobie nawzajem wyznać.

Dom był przepięknie wystrojony, blondynka się bardzo starała, aby wszystko wyglądało idealnie.



Kim właśnie kończyła przygotowywać wigilijna kolację, na którą mieli stawić się Jack, Jerry i Milton, którego jeszcze nie zdążyła poznać, bo wyjechał na jakiś staż zagraniczny. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, kiedy rozległ sie dźwięk dzwonka. 

Kim pośpiesznie otworzyła drzwi, za którymi stali jej przyjaciele. Zaprosiła wszystkich do środka, po czym usiedli do stołu aby zająć się jedzeniem kolacji. Gdy wszyscy skończyli przyszedł czas na prezenty. Blondynka kupiła Jerremu grę o jednorożcach, Miltonowi książkę do chemii ( bo jak się dowiedziała chłopak uwielbia się jej uczyć ) oraz Jackowi jego wymarzoną gitarę elektryczną. Kiedy szatyn otwierał prezent od niej oniemiał, ponieważ od dawna marzył o tej gitarze.

- Ale... Ale skąd wiedziałaś?- pytanie skierował w stronę przyjaciółki.
- Mam swoje źródła - odpowiedziała uśmiechając się.
- Proszę, otwórz teraz ten ode mnie - powiedział Jack, wręczając Kim czerwone pudełeczko.

W środku znajdował się wisiorek w kształcie serca, a w nim zdjęcie Jacka i Kim, a po drugiej stronie napis "best friends forever". Dziewczyna uśmiechnęła się na widok wisiorka i od razu założyła go sobie na szyję, czym wywołał natychmiastowy uśmiech na twarzy chłopaka.

- Ej zakochańce! Musicie się pocałować teraz! - krzyknął Jerry, a para przyjaciół spojrzała na niego dziwnie - No co. Spójrzcie do góry!



Brewer i Crawford spojrzeli w górę i zobaczyli jemiołę. Dziewczyna skarciła się w myślach, że tez akurat musiała ją powiesić, bowiem przez godzinę się zastanawiała czy to ma sens, aż w końcu stwierdziła, że i tak pewnie nikt nie zwróci na nią uwagi. A jednak. Spojrzała niepewnie na szatyna, który widząc w jej oczach niepewność podszedł bliżej, położył ręce na jej tali i czule pocałował. 

Kim od razu oddała pocałunek, zarzucając ręce na szyje brązowookiego i żarliwie pogłębiając pocałunek. Oboje teraz wiedzieli, że darzą sie nawzajem wielkim uczuciem i to uczucie przekładali właśnie w ten pocałunek, który z minuty na minutę stawał się coraz bardziej namiętny.




Niestety ich pocałunek przerwał dzwonek do drzwi.

- Kto to może być? - zapytała Kim samą siebie, po czym ruszyła otworzyć drzwi. Widok ją bardzo zdziwił.


- Ale co wy tutaj robicie?!

***

Jak myślicie, kto przyjechał do Kim?
Od razu uprzedzam, że nie są to jej rodzice! :D
Miało być 8 komentarzy, ale i tak już miałam napisany ten rozdział, więc postanowiłam dodać. :)
Ale teraz, żebym dodała 5 rozdział musi być 10 komentarzy!
Kocham was <3

13 komentarzy:

  1. Cudowny <3
    Może to Brody, albo jej koleżanki z drużyny?
    Tak myślę...
    Kocham i czekam na mm <333

    Ps. Komentować mi tutaj, bo ja chcę rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział *_*
    Wreszcie się pocałowali!! Ale dostała piękny naszyjnik :)
    Możwe to jej rodzice chcieli zrobić jej niespodziankę i przyjechali ją odwiedzić??
    Czekamy na następny:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie!!
    Jemioły- fajnie gdyby na serio ktoś zwracał na nie uwagę!
    Słodki rozdzialik!
    KC i czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne to! :**
    Czekam na kolejny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    Strzelam, że to Brody pała ciota down debil nikt go nie lubi! :) I jest taki.. hm.. jakby właśnie Kick! Tylko taki "niedokończony" xd
    Czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział przyjechały Grace i Julie jej NPNZ

    OdpowiedzUsuń
  7. arrrrr <333 boski rozdział :D
    a i.. musiałaś?! zdj z mojego ulubionego serialu musiałaś dać? :D hahah xd
    czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę wstaw nst. rozdział i zrób KICK'a

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz w 5 rozdziale zrobić KICK'a i zaraz mi tu go wstawić!!!
    PS. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog jest THE BEST
    PS. Mój kom jest 10 więc wstawiasz nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog!!! Dodawaj jak najszybciej 5 rozdział bo to jest już 11 kom.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog !! :*****
    JA mam nadzieje ze to beda naprzyklad jej przyjaciolki Mika i July <333
    OBY TAK ;D
    BOSKI KOCHANA :33
    Pozdro Julka <333

    OdpowiedzUsuń