- A ty czego tu chcesz Jerry? - zapytał Jack zaciskając
pięści.
Kim jest Jerry Martinez? Jest on przyjacielem Jacka,
mieszkają razem w jednym domu i jeszcze z Miltonem. Martinez nie studiuje, ani nie pracuje.
Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Jego rodzice są bardzo bogaci i zapewniają mu
wszystko czego potrzebuję. Jerry jest pół Latynosem, a jego rodzina miesza na
drugim końcu USA, więc rzadko się widują, ale często ze sobą rozmawiają,
ponieważ są bardzo zżyci. Skoro Jack i Jerry są przyjaciółmi, to dlaczego Jack
tak ostro zareagował jak zobaczył go przy Kim? Odpowiedź jest prosta. Jerry
jest Casanovą. Zarywa do wszystkich dziewczyn w mieście, a Kim Jackowi się
bardzo spodobała i nie mógł dopuścić do tego, żeby między Jerrym, a Kim
zaiskrzyło.
- Wyluzuj Jack. Chciałem się tylko zapoznać z tą piękną
damą. - powiedział Jerry i pocałował Kim w dłoń, na co ona się lekko
zarumieniła.
- Cześć, jestem Kim. - powiedziała brązowooka patrząc na
Martineza.
- Jak już słyszałaś, to jestem Jerry Martinez. Najlepszy
przyjaciel Jacka i jego wierny kompan w tym pięknym domu. Chodź oprowadzę Cię.
- rzekł Latynos, po czym objął Kim i ruszyli w kierunku domu. Kim w między
czasie zdążyła posłać Jackowi błagalne spojrzenie, na co on się tylko
uśmiechnął. Wiedział bowiem, że ona nie ulega zarywom Latynosa i nie ma się
czego obawiać, więc postanowił zająć się jej bagażami i wnieść je do jej części
domu.
***
Kim po zwiedzeniu domu, postanowiła iść do siebie i się
rozpakować. Pożegnała się z chłopakami i ruszyła do siebie. Kiedy weszła do
swojej części domu zaniemówiła. Było tak jak to sobie wyobrażała. Kuchnia i
łazienka były przestronne, salon ogromny i super wyposażony, lecz to sypialnia
w jej oczach wypadła najlepiej. Duże, przestrzenne łóżko, a za nim na ścianie piękna
fototapeta przedstawiająca Michaela Jordana. Położyła się na łóżku i
postanowiła chwilę odpocząć. Leżała tak przez parę minut, aż usłyszała pukanie
do drzwi, a następnie zobaczyła znaną jej sylwetkę, która wchodziła do jej
pokoju.
- Co ty tu robisz Jack? - zapytała podnosząc się i siadając
na łóżku.
- Też Cię miło widzieć - zaśmiał się chłopak - W mojej
sypialni są drzwi, które prowadzą prosto do twojego salonu.
- A to wszystko wyjaśnia, sama sie zastanawiałam do czego są
te drzwi - odparła bez entuzjazmu.
- Jak Ci sie podoba pokój? - zapytał szatyn spoglądając na
blondynkę - Starałem się zrobić to tak, jakbym sam chciał, więc mam nadzieję,
że Ci sie podoba.
- Jest cudowny, zawsze o takim marzyłam.... Zaraz, zaraz. Ty
go dla mnie zaprojektowałeś? - zapytała zdziwiona.
- Tak, tata mi opowiadał dużo o Tobie, więc postanowiłem,
pomóc mu w urządzaniu domu dla Ciebie. I cieszę się, że Ci się podoba.
- Dziękuję - powiedziała, po czym przytuliła Brewera.
Przyjaciele rozmawiali ze sobą prawie całą noc. Tematy im
się nie kończyły, czuli się jakby się znali od zawsze, a nie od jednego dnia. Tej nocy stali sie najprawdziwszymi
przyjaciółmi.
***
- Kim, Kim, KIM!! Wstawaj! - krzyczał Jack nad uchem
dziewczyny.
- Co się stało, czego się tak drzesz? - zapytała zaspanym
głosem.
- Zaspaliśmy na zajęcia - zaśmiał się szatyn - lecę się
przebrać i spotkamy się za 15 minut przed domem ok?
- Jasne - powiedziała i rzuciła się z powrotem na łóżko.
Po chwili się jednak zorientowała co powiedział do niej
Jack. Zaspała na swoje pierwsze zajęcia na uczelni. Fakt, że dostała się na
studia tylko i wyłącznie dzięki trenerowi, bo nie oszukujmy się Kim się nigdy
rewelacyjnie nie uczyła, ale skoro juz dostała tą szansę studiowania na AWFiS
(sportowa uczelnia), to nie chciała jej zmarnować.
Szybko wstała z łóżka i ruszyła do łazienki, wzięła szybki
prysznic, po czym wysuszyła włosy, umalowała się i ubrała w pierwsze lepsze
ciuchy. Spakowała zeszyt do torebki i
ruszyła ku wyjściu. Zamknęła drzwi i poczuła czyjeś ręce na swojej talii.
Odwróciła się i ujrzała uśmiechniętego Jacka, na którego widok sama mimowolnie
się uśmiechnęła. Ruszyli w stronę uczelni na piechotę, ponieważ od ich domu na
ich wydział było zaledwie kilka minut, więc bez sensu było jechać samochodem.
Przez całą drogę rozmawiali i śmiali się ze swoich żartów. Jack objął Kim
ramieniem i tak weszli na uczelnie. Jacka wszyscy tam znali, ponieważ był
najlepszym zawodnikiem w męskiej drużynie koszykówki i zarazem najprzystojniejszym
chłopakiem w całym Seaford. A Kim? Cóż nie oszukujmy się, gdy tylko przeszła
przez próg college od razu wszystkie spojrzenia chłopaków powędrowały w jej
stronę. Dostała ona teraz miano najpiękniejszej dziewczyny.
Jack zaprowadził Kim do jej szafki, w której mogła zostawić
niepotrzebne rzeczy, po czym razem ruszyli na wykład, bo byli w jednej grupie
na zajęciach. Usiedli obok siebie i rozmawiali cały wykład. Kim co chwile dostawała
karteczki z prośbami randki, ale wszystkie olewała. Jack widząc to uśmiechał
się pod nosem. Postanowił sam napisać do niej propozycję randki, jakby się
zgodziła to by się ucieszył, a jak nie, to obróciłby to wszystko w żart. Jednak
miał nadzieję, że Kim się jednak zgodzi.
Brewer wziął kawałek kartki i napisał
" Może byśmy
wyskoczyli dziś do kina? Wpadłbym po Ciebie na trening. -Jack",
po czym
podał Kim. Dziewczyna po przeczytaniu liściku szeroko się uśmiechnęła do
chłopaka, po czym powiedziała:
- Mogłeś się mnie wprost zapytać, a nie pisać liściki -
zaśmiała sie - ale tak, chętnie z Tobą pójdę do kina.
- Miało być tak romantycznie z tym liścikiem - rzekł szatyn,
na co oboje się zaśmiali, za co dostali od wykładowcy.
Po skończonych wykładach dziewczyna wracała sama do domu,
ponieważ Jack zaczynał trening od razu po zajęciach. Blondynka wróciła do domu,
po czym spakowała się na trening, a następnie zjadła szybki obiad i ruszyła w
stronę hali. Miała dużo czasu, więc zamiast jechać samochodem postanowiła się
przejść. Po 35 minutach była już na hali, po czym skierowała się do damskiej
szatni i przebrała się oraz związała włosy w wysokiego kitka. Ruszyła na halę,
aby zobaczyć końcówkę treningu chłopaków. Usiadła na trybunach i obserwowała
tylko jednego zawodnika, a mianowicie Jacka. Był dobry naprawdę dobry, a fakt,
że był wtedy bez koszulki tylko przywoływał uśmiech na twarzy Kim.
Kiedy chłopacy skończyli trening Crawford postanowiła sobie
trochę porzucać przed treningiem, bowiem do jej treningu została jej jeszcze
godzina wolnego. Wzięła piłkę z kantorka i zajęła się rzucaniem.
- Wiesz, że nie wolno przebywać na hali bez trenera? -
odezwał się głos, który bardzo dobrze zdążyła już poznać.
- A wiesz, że ja bardzo lubię łamać zasady? - odpowiedziała
z przekąsem, łapiąc piłkę i nawet nie odwracając się w stronę chłopaka.
- A wiesz, że ja również? - odpowiedział - To skoro jesteśmy
tutaj sami, to może zagramy mecz 1 na 1? - powiedział, przybliżając się do blondynki,
która mogła poczuć jego oddech na swojej szyi.
- A o co zagramy? - zapytała z cwaniackim uśmiechem, po czym
odwróciła się do szatyna.
- Hmm.. Pomyślmy, może jak ja wygram to mnie pocałujesz? -
powiedział Jack.
- A jak ja wygram to przez tydzień będziesz mnie odwoził po
treningach - powiedziała dziewczyna, na co chłopak przytaknął.
- Do 11 pkt. - odpowiedział i podał jej piłkę.
Kim jako pierwsza zaczynała akcję. Zrobiła kilka zmian
kierunków i bez najmniejszego problemu zdobyła dla siebie pierwszy punkt.
Szatyn uśmiechał się szeroko, wiedział, że w końcu ma godnego przeciwnika, ale
musiał wygrać, bo nagroda była dla niego bardzo cenna. Była jego kolej, jednym
zwodem uciekł blondynce i tym razem to on zyskał dla siebie punkt. Walka była
zacięta, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Kiedy Kim mijała Jacka, ta
niechcąco nadepnęła na niego, na co ona się wywrociła. Jack nie czekając długo podał Kim rękę i pomógł wstać. Kiedy blondynka wstała spojrzała na stojącego przed nią chłopaka i podniosła wzrok aby spojrzeć na jego twarz. Ich
oczy się spotkały, a usta zaczęły niebezpiecznie zbliżać się ku sobie..
- Co tutaj się dzieje?!
Para szybko od siebie odskoczyła i spojrzała na osobę, która przerwała im być może jedną z piękniejszych chwil w ich życiu.
- Ktoś mi powie co się tutaj do cholery dzieje?!
***
Jak myślicie kto im przeszkodził?
I jakie będą tego konsekwencje?
Czy Jack i Kim będą razem?
***
Witajcie kochane!
Jak wam się podoba rozdział?
Proszę o szczere komentarze!
Kocham was! <3
Rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom! <3
P.S. Jeśli pod tym postem będzie 8 komentarzy, to jutro dodam następny rozdział! :)
P.S. Jeśli pod tym postem będzie 8 komentarzy, to jutro dodam następny rozdział! :)
Trener? Jerry? Może jakiś chłopak Broudy'opodobny?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział?
Kocham i czekam na new!
Moim zdaniem nie był to ojciec Jack'a tylko na przykład ktoś z jego drużyny...
OdpowiedzUsuńNa przykład Brody-.-
albo Jerry xD
Rozdział genialny :**
Kocham i czeka na nn ♥♥♥
Super rozdział! Hmm.. Kto mógł im przerwać no moze trener, ale by tak ostro ich nie potraktował..
OdpowiedzUsuńMoże jakiś chłopak, który dostał kosza od Kim???
Bardzo fajna jest postać podrywacza Martineza od razu buśka się uśmiecha hehe!
Czekamy na kolejny rozdział. Zapraszamy do nas na nową część opowiadania :**
Rozdział jest Boski
OdpowiedzUsuńplisss daj Jutro nn
Rozdzaił boski zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńSuperowy!
OdpowiedzUsuńAle o kurczę.. co za ciota im przerwała xd
Czekam na nn:*
rozdzial fantastyczny!!
OdpowiedzUsuńhmm..kto im przerwal?
może trener albo nie wiem jakiś chłopak albo rodzice kim postanowili ją odwiedzic
czekam na nn<3