sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 3 "Ich usta zaczęły się niebezpiecznie do siebie zbliżać"

- A ty czego tu chcesz Jerry? - zapytał Jack zaciskając pięści.

Kim jest Jerry Martinez? Jest on przyjacielem Jacka, mieszkają razem w jednym domu i jeszcze z Miltonem.  Martinez nie studiuje, ani nie pracuje. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Jego rodzice są bardzo bogaci i zapewniają mu wszystko czego potrzebuję. Jerry jest pół Latynosem, a jego rodzina miesza na drugim końcu USA, więc rzadko się widują, ale często ze sobą rozmawiają, ponieważ są bardzo zżyci. Skoro Jack i Jerry są przyjaciółmi, to dlaczego Jack tak ostro zareagował jak zobaczył go przy Kim? Odpowiedź jest prosta. Jerry jest Casanovą. Zarywa do wszystkich dziewczyn w mieście, a Kim Jackowi się bardzo spodobała i nie mógł dopuścić do tego, żeby między Jerrym, a Kim zaiskrzyło.

- Wyluzuj Jack. Chciałem się tylko zapoznać z tą piękną damą. - powiedział Jerry i pocałował Kim w dłoń, na co ona się lekko zarumieniła.
- Cześć, jestem Kim. - powiedziała brązowooka patrząc na Martineza.
- Jak już słyszałaś, to jestem Jerry Martinez. Najlepszy przyjaciel Jacka i jego wierny kompan w tym pięknym domu. Chodź oprowadzę Cię. - rzekł Latynos, po czym objął Kim i ruszyli w kierunku domu. Kim w między czasie zdążyła posłać Jackowi błagalne spojrzenie, na co on się tylko uśmiechnął. Wiedział bowiem, że ona nie ulega zarywom Latynosa i nie ma się czego obawiać, więc postanowił zająć się jej bagażami i wnieść je do jej części domu.

***

Kim po zwiedzeniu domu, postanowiła iść do siebie i się rozpakować. Pożegnała się z chłopakami i ruszyła do siebie. Kiedy weszła do swojej części domu zaniemówiła. Było tak jak to sobie wyobrażała. Kuchnia i łazienka były przestronne, salon ogromny i super wyposażony, lecz to sypialnia w jej oczach wypadła najlepiej. Duże, przestrzenne łóżko, a za nim na ścianie piękna fototapeta przedstawiająca Michaela Jordana. Położyła się na łóżku i postanowiła chwilę odpocząć. Leżała tak przez parę minut, aż usłyszała pukanie do drzwi, a następnie zobaczyła znaną jej sylwetkę, która wchodziła do jej pokoju.

- Co ty tu robisz Jack? - zapytała podnosząc się i siadając na łóżku.
- Też Cię miło widzieć - zaśmiał się chłopak - W mojej sypialni są drzwi, które prowadzą prosto do twojego salonu.
- A to wszystko wyjaśnia, sama sie zastanawiałam do czego są te drzwi - odparła bez entuzjazmu.
- Jak Ci sie podoba pokój? - zapytał szatyn spoglądając na blondynkę - Starałem się zrobić to tak, jakbym sam chciał, więc mam nadzieję, że Ci sie podoba.
- Jest cudowny, zawsze o takim marzyłam.... Zaraz, zaraz. Ty go dla mnie zaprojektowałeś? - zapytała zdziwiona.
- Tak, tata mi opowiadał dużo o Tobie, więc postanowiłem, pomóc mu w urządzaniu domu dla Ciebie. I cieszę się, że Ci się podoba.
- Dziękuję - powiedziała, po czym przytuliła Brewera.
Przyjaciele rozmawiali ze sobą prawie całą noc. Tematy im się nie kończyły, czuli się jakby się znali od zawsze, a nie od jednego dnia.  Tej nocy stali sie najprawdziwszymi przyjaciółmi.

***

- Kim, Kim, KIM!! Wstawaj! - krzyczał Jack nad uchem dziewczyny.
- Co się stało, czego się tak drzesz? - zapytała zaspanym głosem.
- Zaspaliśmy na zajęcia - zaśmiał się szatyn - lecę się przebrać i spotkamy się za 15 minut przed domem ok?
- Jasne - powiedziała i rzuciła się z powrotem na łóżko.

Po chwili się jednak zorientowała co powiedział do niej Jack. Zaspała na swoje pierwsze zajęcia na uczelni. Fakt, że dostała się na studia tylko i wyłącznie dzięki trenerowi, bo nie oszukujmy się Kim się nigdy rewelacyjnie nie uczyła, ale skoro juz dostała tą szansę studiowania na AWFiS (sportowa uczelnia), to nie chciała jej zmarnować.

Szybko wstała z łóżka i ruszyła do łazienki, wzięła szybki prysznic, po czym wysuszyła włosy, umalowała się i ubrała w pierwsze lepsze ciuchy.  Spakowała zeszyt do torebki i ruszyła ku wyjściu. Zamknęła drzwi i poczuła czyjeś ręce na swojej talii. Odwróciła się i ujrzała uśmiechniętego Jacka, na którego widok sama mimowolnie się uśmiechnęła. Ruszyli w stronę uczelni na piechotę, ponieważ od ich domu na ich wydział było zaledwie kilka minut, więc bez sensu było jechać samochodem. Przez całą drogę rozmawiali i śmiali się ze swoich żartów. Jack objął Kim ramieniem i tak weszli na uczelnie. Jacka wszyscy tam znali, ponieważ był najlepszym zawodnikiem w męskiej drużynie koszykówki i zarazem najprzystojniejszym chłopakiem w całym Seaford. A Kim? Cóż nie oszukujmy się, gdy tylko przeszła przez próg college od razu wszystkie spojrzenia chłopaków powędrowały w jej stronę. Dostała ona teraz miano najpiękniejszej dziewczyny.

Jack zaprowadził Kim do jej szafki, w której mogła zostawić niepotrzebne rzeczy, po czym razem ruszyli na wykład, bo byli w jednej grupie na zajęciach. Usiedli obok siebie i rozmawiali cały wykład. Kim co chwile dostawała karteczki z prośbami randki, ale wszystkie olewała. Jack widząc to uśmiechał się pod nosem. Postanowił sam napisać do niej propozycję randki, jakby się zgodziła to by się ucieszył, a jak nie, to obróciłby to wszystko w żart. Jednak miał nadzieję, że Kim się jednak zgodzi.

Brewer wziął kawałek kartki i napisał 
" Może byśmy wyskoczyli dziś do kina? Wpadłbym po Ciebie na trening. -Jack"
po czym podał Kim. Dziewczyna po przeczytaniu liściku szeroko się uśmiechnęła do chłopaka, po czym powiedziała:
- Mogłeś się mnie wprost zapytać, a nie pisać liściki - zaśmiała sie - ale tak, chętnie z Tobą pójdę do kina.
- Miało być tak romantycznie z tym liścikiem - rzekł szatyn, na co oboje się zaśmiali, za co dostali od wykładowcy.

Po skończonych wykładach dziewczyna wracała sama do domu, ponieważ Jack zaczynał trening od razu po zajęciach. Blondynka wróciła do domu, po czym spakowała się na trening, a następnie zjadła szybki obiad i ruszyła w stronę hali. Miała dużo czasu, więc zamiast jechać samochodem postanowiła się przejść. Po 35 minutach była już na hali, po czym skierowała się do damskiej szatni i przebrała się oraz związała włosy w wysokiego kitka. Ruszyła na halę, aby zobaczyć końcówkę treningu chłopaków. Usiadła na trybunach i obserwowała tylko jednego zawodnika, a mianowicie Jacka. Był dobry naprawdę dobry, a fakt, że był wtedy bez koszulki tylko przywoływał uśmiech na twarzy Kim.

Kiedy chłopacy skończyli trening Crawford postanowiła sobie trochę porzucać przed treningiem, bowiem do jej treningu została jej jeszcze godzina wolnego. Wzięła piłkę z kantorka i zajęła się rzucaniem.

- Wiesz, że nie wolno przebywać na hali bez trenera? - odezwał się głos, który bardzo dobrze zdążyła już poznać.
- A wiesz, że ja bardzo lubię łamać zasady? - odpowiedziała z przekąsem, łapiąc piłkę i nawet nie odwracając się w stronę chłopaka.
- A wiesz, że ja również? - odpowiedział - To skoro jesteśmy tutaj sami, to może zagramy mecz 1 na 1? - powiedział, przybliżając się do blondynki, która mogła poczuć jego oddech na swojej szyi.
- A o co zagramy? - zapytała z cwaniackim uśmiechem, po czym odwróciła się do szatyna.
- Hmm.. Pomyślmy, może jak ja wygram to mnie pocałujesz? - powiedział Jack.
- A jak ja wygram to przez tydzień będziesz mnie odwoził po treningach - powiedziała dziewczyna, na co chłopak przytaknął.
- Do 11 pkt. - odpowiedział i podał jej piłkę.






Kim jako pierwsza zaczynała akcję. Zrobiła kilka zmian kierunków i bez najmniejszego problemu zdobyła dla siebie pierwszy punkt. Szatyn uśmiechał się szeroko, wiedział, że w końcu ma godnego przeciwnika, ale musiał wygrać, bo nagroda była dla niego bardzo cenna. Była jego kolej, jednym zwodem uciekł blondynce i tym razem to on zyskał dla siebie punkt. Walka była zacięta, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Kiedy Kim mijała Jacka, ta niechcąco nadepnęła na niego, na co ona się wywrociła. Jack nie czekając długo podał Kim rękę i pomógł wstać. Kiedy blondynka wstała spojrzała na stojącego przed nią chłopaka i podniosła wzrok aby spojrzeć na jego twarz. Ich oczy się spotkały, a usta zaczęły niebezpiecznie zbliżać się ku sobie..

- Co tutaj się dzieje?! 

Para szybko od siebie odskoczyła i spojrzała na osobę, która przerwała im być może jedną z piękniejszych chwil w ich życiu.



- Ktoś mi powie co się tutaj do cholery dzieje?!

***

Jak myślicie kto im przeszkodził?
I jakie będą tego konsekwencje? 
Czy Jack i Kim będą razem?

***

Witajcie kochane!
Jak wam się podoba rozdział?
Proszę o szczere komentarze!
Kocham was! <3
Rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom! <3

P.S. Jeśli pod tym postem będzie 8 komentarzy, to jutro dodam następny rozdział! :)


piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 2 "Nowy dom"

- Tato, myślisz, że za ile się obudzi? Może trzeba było zadzwonić po pogotowie? - pytał się chłopak, który siedział obok nieprzytomnej blondynki.
- Daj spokój Jack, uderzyłeś ją w głowę, więc to normalne, że straciła przytomność, zaraz na pewno się obudzi -  odpowiedział starszy mężczyzna.

Jack siedział na krześle obok kanapy, na którą położył nieprzytomną blondynkę. Czuł się winny, ponieważ to on ją uderzył drzwiami, a drugim powodem było to, że dziewczyna była najpiękniejszą dziewczyną jaką do tej pory widział, a dwa dzielili wspólną pasję, którą jest koszykówka.

Nagle po chwili dziewczyna zaczynała lekko poruszać powiekami, aż w końcu jej oczy szeroko się otworzyły. Zdezorientowana chciała usiąść, na co chłopak szybko zareagował i natychmiast zmusił ją do ponownego ułożenia się na łóżku.
- Ałł... - syknęła dziewczyna łapiąc się za głowę.
- Spokojnie, nie wstawaj na razie bo nie wiemy czy nie masz przypadkiem wstrząsu mózgu - powiedział starszy mężczyzna, który siedział w kantorku (takie miejsce gdzie przesiadują trenerzy kiedy nie mają zajęć) razem z Kim i Jackiem.
- A kim ty w ogóle jesteś? - zapytała dziewczyna patrząc na młodego szatyna.

Właśnie, kim właściwie jest Jack? Jack Brewer to kapitan męskiej drużyny koszykarskiej, najlepszy zawodnik drużyny i jednoczenie syn trenera dziewczyn, co daje mu przewagę nad innymi chłopakami, ponieważ on, bez żadnych problemów może przychodzić i uczestniczyć w ich treningach, a reszta chłopaków niestety nie może sobie na to pozwolić, mimo że, bardzo by chciała. Czemu? Bo to najlepszy i zarazem najłatwiejszy sposób na poderwanie dziewczyn.

- Jestem Jack Brewer, twój trener to mój tata i to ja niechcąco uderzyłem cię drzwiami, za co cię bardzo przepraszam.. - powiedział młody Brewer, przy czym mówiąc ostatnią część zdania złapał rękę Kim.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się uroczo - Jestem Kim i jak już wiesz, jestem nową zawodniczką twojego ojca - dodała.
- To wychodzi na to, że chyba będziemy się częściej spotykać i mam nadzieję, że w o wiele lepszej sytuacji - zaśmiał się chłopak.
- Mam taką nadzieję - powiedziała Crawford uśmiechając się do chłopaka. Spojrzała w jego czekoladowe oczy i odpłynęła, bowiem Brewer od razu jej się spodobał. Był jej ideałem, przystojny, umięśniony i do tego uwielbiający robić to co ona - mianowicie grać w koszykówkę. U siebie w rodzinnym mieście nie znała za wielu takich osób, racja znała nieziemsko przystojnych chłopaków, ale oni nie umywali się do Jacka, a po drugie nie interesowała ich koszykówka, mówili, że to sport dla frajerów, a nie prawdziwych mężczyzn.

- Halo? Kim? Jesteś tam? - mówił Jack równocześnie machając ręką przed twarzą dziewczyny. Uśmiechał się pod nosem, ponieważ wiedział, że dziewczyna zapatrzyła się na niego.
- Co? Aaaa.. Przepraszam, zamyśliłam się - powiedziała lekko speszona dziewczyna.
- Aż taki ładny jestem - powiedział z przekąsem Brewer uśmiechając się przy tym zwycięsko.
- Chciałbyś - powiedziała Kim, a na jej twarzy zagościł chytry uśmieszek.

Jason Brewer od razu zauważył, że Jackowi wpadła Kim w oko, a kiedy usłyszał ich rozmowę i widział jak na siebie patrzą uśmiechał się pod nosem, bowiem był pewny, że ta dwójka jeszcze kiedyś będzie razem.
Jednak postanowił, przerwać im rozmowę i poinformować Kim iż trening się dzisiaj nie odbył, bo nie chciał jej zostawiać samej, tym bardziej, że była ona tutaj nowa.

- Kim, chciałbym Ci tylko powiedzieć, że z racji dzisiejszych wydarzeń odwołałem dzisiejszy trening i możesz iść już do domu. Jack cię zaprowadzi, ponieważ wie, gdzie będziesz mieszkać i jest to dom akurat obok niego, więc i tak idzie w tamtym kierunku. - powiedział Jason.
- Nie ma sprawy tato - powiedział szatyn. Wiedział, że ojciec specjalnie kazał mu ją odprowadzić, bo wie, że mu się spodobała i był mu za to bardzo wdzięczny. Chłopak i ojciec rozumieją się bez słów.
- Dziękuję, jeśli to nie kłopot, to chętnie skorzystam z usług tego młodzieńca - powiedziała Kim, na co wszyscy wybuchli gromkim śmiechem - Do widzenia trenerze - dodała po chwili i ruszyła za Jackiem.
Brewer i Crawford skierowali się do damskiej szatni, gdzie dziewczyna musiała się przebrać, a w między czasie Jack zabrał jej wszystkie bagaże do swojego samochodu. Kiedy blondynka była gotowa chłopak zapowadził ją do samochodu i jak gentelman otworzył jej drzwi, na co ona się szeroko uśmiechnęła. Ruszyli pod jej nowy dom. Gdy dojechali była w szoku. Okazało się, że mieszka ona bardzo blisko szatyna, bowiem ich dom był bliźniaczy.



 Blondynka w głębi serca sie bardzo z tego cieszyła, ale nie dała tego po sobie poznać. Wysiadła z samochodu i zaczęła wyciągać walizki z bagażnika samochodu Jacka, kiedy podszedł do niej jakiś chłopak i odwrócił w swoim kierunku.

- No cześć ślicznotko - uśmiechnął się szeroko nieznajomy.
- Em.. No cześć - odpowiedziała niepewnie Kim.

Jack kiedy zobaczył kto zaczepił Kim nieźle się wkurzył i postanowił natychmiast zareagować. Podszedł do dwójki i powiedział:
- A ty czego tu chcesz....



***

Jak wam się podoba drugi rozdział?
Jak myślicie, kto zaczepił Kim?
I czy rzeczywiście wspólny dom Jacka i Kim to był dobry pomysł?
Dowiecie się w trzecim rozdziale!

***

Chciałam was jeszcze przeprosić, bo wiem, że obiecałam, ze w zeszły weekend pokaże się druga część one shot'a. Jednak nie miałam czasu, żeby ją dokończyć i OBIECUJĘ, że będzie w tyn weekend!

Kocham was! <3

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 1 "Spełniają się moje marzenia!"

Los Angeles. Miasto rodzinne pewnej 18-letniej brązowookiej blondynki Kim Crawford. Mieszka z rodziną w małym domku jednorodzinnym. Jest piękną dziewczyną, która podąża za marzeniami i zawsze słucha się rozumu, nigdy serca.

- Kim kochanie, skończyłaś się już pakować? - zapytała mama blondynki, która właśnie weszła do jej pokoju.
- właśnie kończę - odrzekła z uśmiechem Kim
- dobrze, to skończ się pakować, bo jutro o 6 rano masz samolot, a musisz być wyspana, bo o 10 będziesz na miejscu, a 10.30 masz już pierwszy trening.
- ok, tylko dopakuję buty i już się kładę spać  - odpowiedziała z wielkim uśmiechem.

***

Kim wstała wcześnie rano, aby się przygotować do lotu. Umyła się, zjadła śniadanie i wraz z rodzicami ruszyła na lotnisko. Pożegnała się ze swoimi opiekunami i ruszyła w kierunku odprawy. Po kilku minutach była już w samolocie i leciała do nowego miasta. Miasta gdzie miały spełnić sie jej wszystkie największe marzenia. Jednak był jeden minus. Musiała rozstać się z rodzicami, a to oznacza, że musiała szybko dorosnąć, a poza tym, była z nimi bardzo żżyta i oni zawsze ją wspierali, a teraz? Teraz jest zupełnie sama.

O godzinie 10, samolot wylądował w jeszcze nieznanym dla blondynki mieście. Seaford. Skromne miasteczko, ale to właśnie tutaj dostała cudowną propozycję grania w klubie. Co trenowała dziewczyna? Od 10 lat Kim trenowała koszykówkę. U niej w mieście ten sport był bardzo popularny, ale niestety tylko wśród mężczyzn. Jednak pewnego dnia, gdy blondynka wybrała się na dwór na boisko pograć ze znajomymi zauważył ją pewien mężczyzna, który okazał się być trenerem damskiej drużyny koszykarskiej w Seaford i zaproponował dziewczynie grę u niego, bo była bardzo cenna zawodniczką i mogłaby wzmocnić jego drużynę. Crawford bez myślenia się zgodziła, w szczególności, że owy mężczyzna zaproponował jej cudowne warunki współpracy. Dostała własny dom, za każdy mecz wynagrodzenie w wysokości 20tys dolarów oraz treningi 5 razy w tygodniu, plus mecze 2 razy w miesiącu.

Kim szybkim krokiem ruszyła w kierunku wyjścia z lotniska, bowiem za 30 minut miała mieć swój pierwszy trening w nowej drużynie. Bardzo się go obawiała, bo nie znała żadnej dziewczyny z którą miała grać i nie wiedziała czy znajdzie z nimi wspólny język.

Wzięła pierwszą lepszą taksówkę, podała adres hali, na której miała się zaraz zjawić i pojechała. Pełna obaw, ale szczęśliwa jak nigdy. Taksówkarz odwiózł dziewczynę pod halę i pomógł jej wyciągnąć walizki z bagażnika. Chwyciła swoje bagaże i ruszyła w kierunku wejścia na halę. Weszła i już od samego początku była pod wielkim wrażeniem. Miasto było małe i nie wyglądało urodziwie, a hala? Była to na pewno jedna z największych i najpiękniejszych jakie kiedykolwiek dziewczyna widziała. Zapytała się szybko ochroniarza gdzie ma się udać, a ten szybko wskazał jej drogę do damskiej szatni. Gdy weszła zauważyła, że nie ma w niej nikogo, poza rzeczami innych (jak przypuszczała) dziewczyn. Popatrzyła na zegarek.

- Coooo?! Już 10.45! Pierwszy trening, a ja już spóźniona! No pięknie! - krzyczała sama na siebie Kim.

W rekordowym czasie szybko się ubrała i uczesała i wybiegła z szatni. Biegnąc w stronę hali, nie spostrzegła otwierających się drzwi do męskiej szatni. Poczuła silny ból w okolicach skroni i zemdlała. W ostatnim momencie zauważyła jakiegoś chłopaka, który uderzył ją drzwiami i widziała przerażenie malujące się na jego twarzy...

***

Pierwszy rozdział już jest!
Jak wam się podoba? :)
Proszę o szczere opinie i mówcie śmiało co ma się zmienić! :)
Jutro albo w poniedziałek dodam 2 część one shota.

Kocham was <3

+ zaktualizowani bohaterowie!

czwartek, 14 listopada 2013

Prolog !

Prolog !

Nastoletnia dziewczyna dla której świat i kariera sportowa stoi otworem. 
Jednak aby osiągnąć szczyt kariery, musi wszystko poświęcić. 
Ale czy to się zmieni, kiedy przeprowadzi się do nowego miasta?

Opuści rodzinę, aby spełniać swoje marzenia.
 Jednak na drodze spotyka kilka przeszkód.. 

Czy jej życie drastycznie się zmieni? 


***

Tak zapowiada się nowa historia. Pierwszy rozdział już w ten weekend + 2 część one shota! :)
Do weekendu kochane! <3

środa, 13 listopada 2013

Nowe opowiadanie?

hejka! :)

wiem, że miał to być blog z one shotami, ale mam (według mnie) fajny pomysł na nową historię.
Co o tym myślicie? Jesteście za tym, żebym zaczęła ją tutaj pisać? :)
Oczywiście one shoty też będą się pojawiać w między czasie :)
Dajcie znać co o tym sądzicie!

Kocham was <3

poniedziałek, 11 listopada 2013

Blogi

Witajcie! :)

Zaktualizowałam trochę moją listę blogów, ale mam sprawę do was. Jeżeli chcecie by wasz blog był w moich "Polecanych" to zostawcie mi w komentarzu adres do swojego bloga czy blogów, a na pewno się tam znajdą i ja z chęcią je przeczytam!

Pozdrawiam was kochane <3

niedziela, 10 listopada 2013

nowa historia! :D kickin' it part 1

Hej!
Wiem, że do końca ankiety zostało jeszcze kilka dni, ale zauważyłam, że większość aktualnie jest za opowiadaniem a'la kickin it, a część za opowiadaniem sportowym. Postanowiłam więc napisać oba! :)
Na początek opowiadanie a'la kickin it. Jak obiecałam będzie długie, dlatego podzieliłam je na kilka części.
Miłego czytania!
Mam nadzieję, że się wam spodoba!

***

Seaford. Małe miasteczko z jednym centrum handlowym, w którym znajduje sie małe dojo. To właśnie tutaj 5 przyjaciół przychodzi po szkole, aby potrenować, porozmawiać i się powygłupiać. Do tej paczki zaliczają się:
Kimberly "Kim" Crawford
Jack Brewer
Jerry Martinez
Milton David Krupnick
i ich sensei Rudy Gillespie.

Przyjaciele jak co wieczór spędzają czas w dojo i wspominają wspólne chwile.
- ej, a pamiętacie nasze pierwsze wygrane zawody ? - rzucił Jerry.
- jasne, jakbyśmy mogli zapomnieć! - odpowiedział Milton
- to dzięki Jack-owi wtedy wygraliście - dodała kim
Jack się spojrzał na kim po czym dodał:
-już wtedy wiedziałem, że ci się podobam - powiedział z chytrym uśmieszkiem Jack
-nigdy mi sie nie podobałeś - powiedziała kim, po czym pokazała język Jackowi

Prawda była jednak taka, że Jack się podobał Kim (z wzajemnością) już od dłuższego czasu, a wspomnienie o tych zawodach wywołało uśmiech na twarzy Kim.









 Jack to zauważył i mimo wolnie też się uśmiechnął. Bowiem blondynka podobała mu się od ich pierwszego spotkania na stołówce w szkole.
Niestety ich wspólne wspominanie zostało przerwane przez Ruddiego, który kazał im wracać do domu, ponieważ robiło się późno. Przyjaciele niechętnie udali się do szatni sie przebrać, a następnie udali się w kierunku domów. Jak zwykle Kim i Jack wracali razem do domu śmiejąc się i wygłupiając, czym zwracali uwagę na siebie wszystkich przechodniów. Ludzie uśmiechali się na ich widok, ponieważ byli przekonani, że para jest razem oraz jest w sobie szaleńczo zakochana.. Dużo się nie mylili, wszyscy widzieli, że Kim i Jack darzą się nawzajem dużym uczuciem, ale oni sami temu zaprzeczali.
Po 15 minutach para stała pod domem Kim.
- no to do jutra Kim - powiedział Jack
- dobranoc Jack - rzekła Kim , po czym pocałowała Jacka w policzek, po czym nie czekając na reakcje chłopaka, odwróciła się i niemalże wbiegła do domu.
Nie wiedziała, czemu to zrobiła, serce jej podpowiadało, żeby tak się z nim pożegnała. Mimowolnie na jej twarzy zagościł uśmiech, który powiększył się, gdy przez okno dostrzegła uśmiechniętego Jacka, który trzyma się za policzek, który przed chwilą pocałowała. Taki mały gest tak wiele znaczył dla tej dwójki. Po chwili Brewer udał się do domu, a Kim poszła się umyć, a następnie położyła się spać.

***

Następnego ranka Kim obudziła się o 8.15. Była w strasznym stanie, podkrążone oczy, blada cera.
- cooo?! już tak późno?! nie nie nie! - wykrzyczała sama do siebie, po czym wbiegła do łazienki się umyć i ubrać. Po 20 minutach była gotowa, gdzie jak strzała wybiegła z domu, aby się jeszcze bardziej nie spóźnić na lekcje. Wiedziała już, że to nie będzie jej dobry dzień. Weszła do szkoły, po czym udała się do szafki, w celu wyciagnięcia najważniejszych rzeczy na następną lekcję, bowiem na pierwszą już jej się nie opłacało iść. Usiadła na ławce pod klasa i czekała aż lekcja się skończy. Starała się nie zasnąć, ale co chwile oczy jej się same zamykały. Czuła się potwornie.
Po chwili zabrzmiał dzwonek, który oznaczał przerwę. Uczniowie w pośpiechu opuszczali sale, gdy najlepsi przyjaciele powoli zmierzali w kierunku wyjścia, zastanawiali się co się dzieje z Kim. Bowiem dziewczyna nigdy bez uprzedzenia ich nie opuszcza lekcji. Gdy wyszli na korytarz zauważyli blondynkę siedząca na ławce, która miała twarz schowaną w dłoniach. Szybko do niej podeszli.
- Kim.. - powiedział Milton -  hej.. Kim.. Halo?!- ciągnął chłopak
- ej chłopaki, Kim chyba przysnęła - zaczął śmiać się Jerry
- oj przymknij się Jerry - wtrącił się Jack, po czym usiadł obok Kim i mocno się do niej przytulił. Kim odskoczyła od chłopaka jak oparzona. Nie wiedziała co się dzieje, gdy nagle ujrzała uśmiechniętego od ucha do ucha Brewera. Na jego widok sama chciała się uśmiechnąć, ale nie miała siły, była wykończona. Jack to zauważył.
- Kim, dobrze się czujesz?
- Tak, tak, wszystko jest dobrze - odpowiedziała, po czym się lekko uśmiechnęła
- przecież widzę, że źle się czujesz. - powiedział - I tak między nami wyglądasz okropnie - zażartował.
Kim nic nie odpowiedziała tylko wstała z ławki. Chyba zrobiła to zbyt gwałtownie, bo zakręciło jej się w głowie i straciła równowagę. Upadłaby z hukiem na ziemię, ale poczuła tylko silne ramiona które ja złapały, a następnie do siebie przytuliły.
- o nie Kim. w takim stanie to ty powinnaś leżeć w łóżku, a nie siedzieć w szkole - powiedział zdenerwowany chłopak, po czym dodał - chłopaki, powiedzcie dyrowi, że poszedłem zaprowadzić Kim do domu - powiedział Jack do Jerrego i Miltona.
Wziął Kim na ręce i wyszedł ze szkoły. Blondynka nie awanturowała się, nie miała na to siły, przytuliła się do klatki piersiowej chłopaka i szybko zasnęła. Brewer spoglądając na śpiącą dziewczynę tylko się uśmiechał. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Zaniósł ją do domu. Drzwi otworzył mu ojciec Kim. Zdziwił się gdy zobaczył chłopaka, który przyniósł (dosłownie) jego córkę, ale gdy spojrzał na dziewczynę wiedział już, czemu zawdzięcza tą wizytę chłopaka. Poprosił go, aby ten zaniósł ją do jej pokoju i położył na łóżku, po czym dodał, że teraz juz Jack może iść na dalsze lekcje, a on się zajmie córką. Brewer niechętnie przystał na tę propozycję, ale przecież nie mógł się kłócić, z ojcem swojej przyjaciółki.

***

Po paru dniach Kim była jak nowonarodzona. Czuła się wspaniale, a dziś w jej szkole odbyć się miały aukcje "twoja randka". Polegało to na tym, że chłopaki mogli wylicytować sobie randkę z dziewczyną, która im się spodoba, a każdy dolar był przekazywany na zakup instrumentów dla orkiestry.
Kim była bardzo zestresowana tą całą aukcją. Bała się, że żaden chłopak nie będzie chciał iść z nią na randkę. Jej rozmyślenie przerwał Milton, który wywołał ją na scenę - Milton prowadził całą akcję.
Kim speszona wyszła na scenę, bowiem nie wiedziała co ma robić. Jednak gdy usłyszała dźwięk muzyki dała się ponieść. A Jack był nią wyraźnie oczarowany.






 Ku zdziwieniu Kim licytację wygrał Albert - szkolny kujon. Ale nie tylko to ja zdziwiło, bowiem chłopak wydał na nią całe 200$! Była wielce zaskoczona, że ktoś był w stanie wydać takie pieniądze tylko po to, żeby się z nią umówić. Jednak przerażał ją fakt, że będzie musiała spędzić "romantyczny wieczór" z nerdem. Ale czy na pewno z nim...?

***

Jak wam się podoba? :)
Następna część w przyszłym tygodniu! :D

+ nowa ankieta!
Chciałabym zobaczyć ilu mam czytelników i ilu z nich komentuje to co piszę! :)

środa, 6 listopada 2013

Ankieta

hejka :)

wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale miałam ostatnio całe dnie zawalone nauka :(
chce wam to wynagrodzić dlatego chciałabym, żebyście wy zdecydowały jaką napiszę historię.
I mogę obiecać, że będzie ona długa, kto wie może podzielę ją na kilka części.

Dodałam ankietę w której wy decydujecie jaka historia będzie teraz :)
Oczywiście możecie dawać swoje propozycje w komentarzach, a ja na pewno je wykorzystam :)

1. sportowa - oznacza ona to, że jedno z bohaterów będzie "gwiazdą sportu" w jakiejś dyscyplinie.
2. magiczna -  historia rodem z harrego pottera, mam na myśli magie :)
3. a'la kickin it - wzorowana na wydarzeniach z serialu :)

Czekam na wasze głosy oraz wasze propozycje!
Do zobaczenia! <3